Najpierw z Weroniką i Markiem spotkaliśmy się na ich przepięknym ślubie, a potem przyszedł czas na naszą sesję plenerową w Krakowie. No dobrze, uściślijmy, pod Krakowem, ale jak wielokrotnie już wspominałam na moich podróżniczym profilu na IG, lubię bardzo to miasto za to, że pod nosem mamy tutaj Jurę Krakowsko-Częstochowską, która idealnie nadaje się do tego, żeby zorganizować sesję plenerową. Kraków nie był też tak daleko od ich rodzinnych stron położonych na styku Małopolski i Podkarpacia, więc wpadli oni tutaj do mnie i jedno popołudnie wystarczyło nam, żeby wyczarować piękne wspomnienia.
Sesja plenerowa w Krakowie wśród natury
Jak już pewnie wiecie, krajobrazy i wspaniali ludzie – uwielbiam to połączenie! Weronika wymarzyła sobie plener w Krakowie w otoczeniu przyrody, myślałyśmy też o szklarni lub klimatycznej willi, ale ostatecznie padło na otoczenie skał, zieleni i lasu. Szalenie lubię tą jurajską różnorodność i to miejsce na plenery solo, poślubne czy sesje pary. W Krakowie jako takim czasem brakuje mi więcej dzikich, niezatłoczonych przestrzeni, a tutaj, w tygodniu zazwyczaj można cieszyć się chwilami samotności, kiedy nikt nie wchodzi w kadr. No i dojechać można w te okolice samochodem już w 20 minut z miasta! W dniu naszego pleneru Kraków był łaskaw pod kątem korków i po godzinie 15, kiedy jeszcze słońce nie było schowane za wysokimi skałami, rozpoczęliśmy zdjęcia.
Na naszej sesji dopisało nam niemal wszystko. Było światło, następnie aura stała się nieco bardziej tajemnicza, kiedy z biegiem czasu przenieśliśmy się w stronę lasu. Tam już zagrały moje ukochane cienie i paprocie. Poślubna sesja plenerowa daje nam możliwości, żeby trochę poszaleć i zrobić coś niestandardowego, na co nie ma miejsca w dniu samego ślubu. Na czym polegało szaleństwo tej sesji? Ano na tym, że plener dał nam możliwość zmiany fryzury! Zrobiłyśmy z Weroniką część sesji w jej upięciu stylizowanym na to, które miała na weselu, a później rozpuściła włosy i zadziało się takie kontrolowane szaleństwo. Było leżenie w trawie i gonienie słońca. Marek zabrał też lampki i zawiesiliśmy je na gałęzi, co dodało leśnym zdjęciom dodatkowego klimatu. No takie sesje par kocham! Na dodatek, specjalnie na okoliczność naszego pleneru, mama Weroniki niemal odtworzyła jej ślubny bukiet i mimo wysokich temperatur, do Krakowa dojechał on piękny i świeży.
Zdjęcia zakończyliśmy o zmierzchu, a ja wróciłam z tej plenerowej sesji tak przyjemnie zmęczona i zadowolona z efektów. Wspaniale wspominam ten dzień i z tego, co pisała mi później Weronika wiem, że ta Młoda Para również. ♥
***
Jeśli spodobała Wam się nasza sesja poślubna z Weroniką i Markiem i sami myślicie o podobnej, czy to na przyszłość (jeśli jesteście jeszcze przed ślubem), czy to teraz (bo już jesteście małżonkami), chcę Wam pokazać tym postem, że sesja plenerowa w Krakowie nie musi wcale odbyć się w miejskiej scenerii. Możemy uciec na chwilę od tego zgiełku i fotograficznie poczarować w moich ulubionych, naturalnych sceneriach.
Na ślubie, jeśli tylko mamy możliwość, a Wy taką ochotę, zawsze wyskakujemy na chwilę z wesela i robimy kilka wspólnych pozowanych zdjęć, ale jednak najlepiej w innym dniu zaplanować plener. Kraków i jego okolice dają nam duże pole do działania.
Póki co mieszkam na co dzień właśnie w Krakowie, ale jeśli marzycie o sesji plenerowej gdzieś dalej, jestem otwarta na Wasze propozycje! Po prostu dajcie znać pisząc do mnie w zakładce kontakt o swoich wizjach i pomysłach. Ania na przykład zabrała mnie w swoje rodzinne strony i tam powstała nasza super sesja narzeczeńska w górach.
Sesja poślubna czy też sesja pary w Krakowie może odbyć się długo po ślubie, ale fajnie pociągnąć ten temat tuż po zaślubinach. Emocje są wtedy tak wspaniale świeże, dodatki, biżuteria i stroje wciąż świetnie dopasowane i niezapomniane na dnie na dnie szafy. Naprawdę warto mieć taką pamiątkę!
