Jakie jest województwo śląskie? W znakomitej mierze zielone. Przekornie jednak rzuciłam sobie powrotowe wyzwanie, by odnaleźć w wybrzmiewającym gdzieniegdzie jeszcze obrazie Śląska przemysłowego miejsc, które najprawdopodobniej znacie, ale w zupełnie innej, nowoczesnej odsłonie. W których – być może – już byliście, ale z chęcią wrócicie po więcej i spojrzycie na nie jeszcze raz. Których piękno, na pierwszy rzut oka, często nie jest oczywiste. Zapraszam więc w podróż na Śląsk odczarowany ze stereotypów i zaczarowany ponownie za sprawą architektury przyszłości wkomponowanej w poprzemysłowe dziedzictwo i idei oddających lokalną tożsamość. Chodźcie po kopalnię inspiracji do podróżowania w czasie i do wnętrza ziemi niemożliwego do spenetrowania gdziekolwiek indziej!
***
Spis treści
W sercu industrialnego Śląska
Gdzie w ogóle Was zabieram? Dokąd ta wycieczka? Ano do serca industrialnego Śląska. A raczej wielu serc tworzących razem Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolię. Tajemnica, gdzie kończy się jedno miasto, a zaczyna drugie, to prawdopodobnie jedna z większych zagadek, z jakimi przyjdzie Wam się tutaj zmierzyć. Granice przebiegają płynnie, więc jedziecie niczego nie podejrzewając, okolica jakby wciąż ta sama, nic nie zmieniło się w mijanych kamienicach, a oto bach, już jesteście w nowym mieście. Katowice, Tarnowskie Góry, Zabrze, Tychy, Bytom. Z czym kojarzą Wam się te miasta? Mnie z inspiracją do wytaczania alternatywnych ścieżek wycieczek po poprzemysłowym dziedzictwie regionu. Futurystyczną architekturą, podróżami do wnętrza ziemi niczym do bram piekieł i podziemnymi, prawdziwymi trasami górniczymi dającymi możliwość wielogodzinnych turystycznych wędrówek. A ponadto detalami i smaczkami doprawionymi aurą tajemniczości krainy niezwykle złożonej i różnorodnej.
Mapa odwiedzonych miejsc
Poniżej mapka opisanych w tekście miejsc i atrakcji. Wybrałam przekrojowo obiekty znajdujące się na Szlaku Zabytków Techniki i kilka innych, które swoją unikalnością warte są odwiedzin nawet z drugiego końca Polski.
Spodek i Strefa Kultury w Katowicach
Nowe idzie od spodka. Tego kopalnianego, bo to właśnie na tym obszarze znajdowała się niegdysiejsza KWK Katowice i tego dosłownego Spodka, będącego nazwą kosmicznego obiektu, który wylądował w 1971r. w stolicy województwa. Od tego czasu daje on świadectwo, że twarz regionu zawsze skierowana była w stronę przyszłości, a inspiracja nią, nawet w niełaskawych czasach socrealizmu, pozwalała czerpać tutaj z popkultury i patrzeć inaczej, odważnie. Od kiedy więc w Katowicach jako jedynym miejscu na świecie wylądowało UFO, nie sposób przestać o nich myśleć jako mieście rozbudzającym wyobraźnię i awangardowym. Dokładając do tej cząstki kosmosu budynek MCK (Międzynarodowe Centrum Konferencyjne), NOSPR (Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia) i Muzeum Śląskie, otrzymujemy katowicką Strefę Kultury, czyli przestrzeń, która jak w soczewce skupia piękno płynące z pożenienia górniczych tradycji z nowoczesnością. Ja jestem za-chwy-co-na! I polecam ogromnie rozpocząć zwiedzanie właśnie tutaj.
Muzeum Śląskie
Kiedyś kopalnia, dziś fascynujące muzeum. Szyb, który, zamiast w głąb ziemi, zabiera nas ku niebu. Ku przepastnym pejzażom Katowic, byśmy zobaczyli, jak kosmiczne i jednocześnie zielone jest to miasto (trzecia pozycja wśród najbardziej zielonych miast Polski i najbardziej pro eko według Forbesa!). Proszę Państwa, to jest petarda! Muzeum Śląskie, cała ta przestrzeń wokół niego…coś totalnie wyjątkowego. Mijałam je z drogi wielokrotnie, aż w końcu dopiero niedawno miałam okazję przyjrzeć się mu z bliska. Szklane domy zestawione z poprzemysłowym dziedzictwem, czerwoną cegłą i modernistyczną spuścizną minionego końca wieku. Totalny miks, w którym w jednym momencie daje się odczuć na sobie całą tą ekscytację życia w tak ciekawych czasach, w jakich nam wszystkim przyszło się znaleźć. Bez zbędnego patosu, z naturą u boku i lokalną pasieką, światy te zupełnie naturalnie wtapiają się w miejską tkankę.
No i wnętrze. Podziemia dawnej kopalni ulokowanej na 14 metrach prowadzą krętymi korytarzami do nowoczesnych przestrzeni pełnych sztuki. Jako świeżo upieczony magister tej dziedziny jestem zachwycona, ale zachwycony będzie każdy, bo też różnorodność wystaw jest ogromna. Galeria sztuki polskiej z lat 1800-1945, a także po 1945, galeria śląskiej sztuki sakralnej oraz galeria plastyki nieprofesjonalnej. A do tego Światło historii. Górny Śląsk na przestrzeni dziejów i wystawy czasowe. Rewelacja. Trafiłam akurat na podziemną instalację Teresy Murak pt. Jestem, w której artystka nawiązuje do lokalnej tożsamości tworząc obraz ducha śląskiej rzeczywistości przy wykorzystaniu węgla z KWK Halemba.
Ten świat sacrum znalazłam również w galerii plastyki nieprofesjonalnej z dziełami śląskich malarzy prymitywistów. Dla mnie, będącej stąd, to coś wyjątkowego i szalenie bliskiego. Dla tych spoza, wyjątkowy wgląd w codzienne życie w przemysłowym krajobrazie, w pozornie prostolinijne życie górników, którzy jak mało kto potrafią połączyć święto z prozą życia. Kiedy dodać do tego malarzy skupionych wokół Grupy Janowskiej mającej okultystyczny rodowód, dostajemy dostęp do świata, o którego tworzenie prawdopodobnie nie podejrzewalibyśmy twardo stąpających po ziemi i pracujących w pocie czoła robotników. I…chyba już wiem, skąd może płynąć ta inspiracja… 🙂
Psst! Warto w tym momencie dodać, że szyb w Muzeum Śląskim nie jest jedynym szybem na Szlaku Zabytków Techniki, na który można wdrapać się po widoki. M.in. w Chorzowie czeka jeszcze Szyb Prezydent, w Zabrzu Szyb Maciej, a w Świętochłowicach Wieże KWK Polska.
Kopalnia Guido
To dopiero była rajza! Wyprawa po czarne złoto do niedostępnej, ukrytej, górniczej rzeczywistości. I choć w Guido nie wydobywa się węgla od lat, wciąż można go w ścianach podziwiać, a nawet zostać nim obdarowanym przez panią przewodniczkę. Jeśli myślicie, że nic w nim fascynującego, zabierzcie na wycieczkę dzieci. Cóż to była za przygoda! Cała ekspedycja po błyszczące, czarne skarby. Jako córka górnika mogłabym z tymi poleceniami nie być obiektywna, więc łapcie słowo Daniela: było rewelacyjnie!
Trwająca blisko trzy godziny wycieczka po podziemnych korytarzach zleciała w mig. Tak, jak podróż szybem, który w zawrotnej prędkości, jakiej nie odczujecie w zwykłej windzie, zabrał nas na 170m, a potem 320m. Dziesiątki ciekawostek, aktywności i zaskoczeń. Czy wiecie co robił w kopalni kanarek i koń? Jak przenieść to potężne zwierzę na taką głębokość? Skąd te potwornie duże i ciężkie maszyny do wydobycia biorą się tam, na dole? Fantastyczną atrakcją w całej ich różnorodnej gamie, była chwilowa imitacja warunków, z jakimi muszą mierzyć się pracownicy kopalni. Gasną światła, maszyny wydają głośny huk, a z rur leci na Was straszliwie silny strumień powietrza. A to podobno tylko namiastka tego, z czym do czynienia mają górnicy, zwani na Śląsku grubiorzami. Jeśli taki w grupie zwiedzających się znajdzie, czasem nie daje wiary tej wiedzy posiadanej przez przewodniczkę. Ta zaś, (a jak!), o kopalnianym życiu wie wszystko i nie daje się zwodzić tym podpuchom, więc możecie liczyć na ogrom interesujących faktów i legend.
Pod ziemią był nawet hazok z taszom jajec, czyli akt twórczej ekspresji górników spędzających w Guido Wielkanoc na szychcie w 1935 roku. Była też przejażdżka podziemną kolejką, olbrzymie i głośne maszyny, wizyta w podziemnej kaplicy, w której od czasu do czasu, odbywają się msze, a na koniec wyjątkowy… bar na 320 metrach pod ziemią, będący najgłębiej położonym pubem w Europie!
Czy ktoś ma jeszcze wątpliwość, że warto?
Muzeum Tyskich Browarów Książęcych
Browar w Tychach, Żywcu i w Cieszynie – te trzy obiekty na Szlaku Zabytków Techniki docenią z pewnością piwosze i fani historii. Ja odwiedziłam Muzeum Tyskich Browarów Książęcych, a zdjęcia poniżej to relacja z pierwszej części zwiedzania, która dostępna jest dla wszystkich bez względu na wiek. Część druga przeznaczona jest już tylko dla osób pełnoletnich i obejmuje między innymi autentyczną linię produkcyjną, gdzie podejrzeć możecie nie tylko warzelnię z dawnych lat, ale też tą współczesną, pokazującą jak produkuje się popularne marki z Tychów. Zwiedzanie urozmaica film, interaktywne makiety, a całość – dla pełnoletnich, niezmotoryzowanych i chętnych – kończy się w tutejszym barze degustacją dopiero co uwarzonego piwa. Te w Tychach warzy się już blisko 400 lat! I znów wszystko tu jest fascynujące, a przemysłowa przeszłość splata się z innowacjami i zmianami. Tylko spójrzcie na budynek muzeum. Tak! To była świątynia.
Sztolnia Czarnego Pstrąga
To było niczym podróż do niedostępnych przestrzeni odległych światów. Może zabrzmiało to niepokojąco, ale w tej głębokiej, surowej, chłodnej przestrzeni ocieplonej ciepłym światłem lamp karbidowych łatwo puścić wodze wyobraźni. Trasa jest zaś bardzo przyjemna, niestraszna nawet małym dzieciom, a pokonuje się ją łodziami napędzanymi siłą mięśni pana przewodnika, który przy całym wysiłku wkładanym w miarowe wprawianie ich w ruch, jest przy tym w stanie opowiadać zaczarowane i zabawne historie mające miejsce w sztolni.
Ale cóż to w ogóle jest ta sztolnia? To podziemny korytarz, wyrobisko skalne mające różne funkcje. Ten w Sztolni Czarnego Pstrąga za zadanie miał odwadnianie kopalni z niechcianej w niej i niebezpiecznej wody. O co zaś chodzi z pstrągiem, na dodatek czarnym, w sztolni? Otóż, zdarzyło się kiedyś, że wpłynęły do niej ryby! A z racji panujących w tych wnętrzach ciemności egejskich, wydały się one pracującym tam robotnikom mieć kolor smoły.
Pstrągów w sztolni od dawna nie ma, a w chłodnych miesiącach, można liczyć jedynie na latające, tajemnicze towarzystwo… nietoperzy. Latem nie interesuje ich ten zimny korytarz. Pobliski Park Repecki i bytujące tam jedzonko, to wszystko, czego szukają, więc jeśli zasiałam w Was ziarno niepokoju, bądźcie spokojni. Gdybyście jednak nie zaufali mojemu fantazyjnemu odbiorowi tego miejsca, niech przekona Was lista UNESCO, na której Sztolnia Czarnego Pstrąga wraz z Zabytkową Kopalnia Srebra w Tarnowskich Górach się znalazła.
Nikiszowiec
Nigdy nie mieszkałam w familoku. A jednak, kiedy zjawiłam się na Nikiszowcu, nie mogłam nadziwić się tej panującej tu swojskości. Czy to ta godka słyszana na ulicach, która sprawia, że od razu czuję się wśród swoich? Kiedy pierwszy raz tutaj przyjechałam, wprost nie mogłam dać wiary temu innemu światu. Jakby nagle zagranica odległa, a to przecież część znajomych Katowic. Szalenie fotogeniczna, ale przede wszystkim dziwnie mityczna. Tak, że będąc tutaj na wskroś można poczuć przeszycie śląskim duchem, który w tych murach został zaklęty. To, co przed stoma lat stworzyli tutaj bracia Zillmann, architekci Nikiszowca, przechodzi po prostu moje pojęcie.
Nigdy nie mieszkałam w familoku. A jednak, kiedy zjawiłam się na Nikiszowcu, nie mogłam nadziwić się tej panującej tu…
Opublikowany przez Powroty Czwartek, 25 lipca 2019
Wyobraźcie sobie miasto w mieście bez tego całego współczesnego rozedrgania, w którym nie trzeba nieustannie gdzieś gnać, stojąc w korkach do pracy, bo ta była przez wiele lat tuż obok, w pobliskiej kopalni. Wyobraźcie sobie dzielnicę totalnie slow, w której macie wszystko to, czego Wam potrzeba. Rodzinę. Ogródek. Klopsztangę do spontanicznych spotkań. Maszkety w Cafe Byfyj i piekarni Michalski. Sklep spożywczy u Lidzi, któremu nie sprosta żadna sieciówka. Przestrzeń, w której pomyślano o rozczulających, dekoracyjnych detalach ubarwiających robotniczą codzienność. W którym nie brak wydarzeń kulturalnych.
Dzisiejszy Nikiszowiec wciąż żyje, pięknieje i przyciąga coraz większą ilość turystów. Nadal mam jednak wrażenie, że to miejsce poza Śląskiem mało znane. Jeśli więc macie ochotę na podróż po wciąż żywe śląskie tradycje i wyłapywanie niuansów śląskiej godki, to jest to miejsce idealne na ich odkrycie. Wypatrzcie wielkanocną palmę wiszącą w charakterystycznym na Nikiszu oknie w środku lata, która ma za zadanie chronić dom od nieszczęść. Kocham całą sobą tego typu etnograficzne ciekawostki i ten romantyzm lokalnych mieszkańców, wyrażany w takich aktach płynących z czystej potrzeby serca, podtrzymywania tradycji i wiary w mistyczny świat.
EC Szombierki
Nikiszowiec, pobliska kopalnia Wieczorek, czy kolejne robotnicze osiedle – Giszowiec, to jednak wciąż niepełna lista Zillmannowskich architektonicznych realizacji na Śląsku. Proszę Państwa, zrodzona z ich koncepcji bytomska Elektrociepłownia Szombierki wyrywa z butów. Ten budynek to świątynia powstała w hołdzie dla przemysłu. Nie podejrzewałabym, że świat sacrum przy pomocy ludzkiej inwencji może przeniknąć ot tak świat ogromnych maszyn, hutniczych pieców, dymiących kominów. A jednak, tutaj stało się to możliwe. W znanym sobie stylu, Zilmannowie nie zapomnieli choćby o takich elementach wystroju EC Szombierki, jak witraże czy zdobienia balustrad podkreślające patos tego miejsca, jakiego nie sposób szukać w jakimkolwiek innym zakładzie przemysłowym. Pomieszczenia przypominają nawet momentami byłe sale balowe!
Ledwie 4 lata zajęło zbudowanie tak imponującego miejsca oddanego do użytku w 1920r., z czterostronnym, drugim co do wielkości zegarem w Polsce i olbrzymimi ceglanymi kominami. A cegieł tych zużyto na cały obiekt podobno tyle, ile potrzeba było na postawienie zamku w Malborku. Była to jedna z największych elektrowni w Europie. Inny świat, mówię Wam. Kolejna podróż w czasie, podszyta dreszczem niepokoju, podziwu, nostalgii, i smutku, bo niestety przyszłe losy EC Szombierki nie są pewne, a znaczna część obiektu została zniszczona.
Elektrociepłownię można zwiedzać w trakcie trwania corocznej Industriady, a więc festiwalu poświęconego obiektom ze Szlaku Zabytków Techniki lub kontaktując się z EC Generator. Trzymam mocno kciuki za jej przyszłość!
Made in Silesia
Obraz przemysłowego, węglowego Śląska już od długiego czasu odchodzi w niepamięć. Kosmiczne, marsjańskie pejzaże hałd ustępują goszczącej się na tych poprzemysłowych terenach coraz śmielej przyrodzie, a widoki takie jak poniższy, są już tylko epizodem na mapie, nie zaś elementem na stałe wpisującym się w śląskie krajobrazy. Piękno poprzemysłowego dziedzictwa jest jednak niezaprzeczalne i we wspaniały sposób można je tutaj, w Śląskiem, odkrywać. Ocalone od zniszczenia perły architektury industrialnej, Szlak Zabytków Techniki i nowoczesna architektura nawiązująca do górniczej tradycji regionu to jednak wciąż nie wszystko, czego można tutaj doświadczyć.
Śląski design
Fascynacja przeszłością rozbudza tutaj prawdziwą modę na lokalność i tworzenie produktów, wobec których wcale nie pieklę się na myśl, że oto próbują dopaść mnie z nimi kąśliwe komary z pionu marketingu. Zamiast nich widzę zaś rzemieślników i artystów autentycznie śląską kulturą zafascynowanych, tworzących z potrzeby serca, z lokalnych surowców. Czy nie tego, tej autentyczności właśnie, szukamy gnając na krańce świata, by przekonać się, że nie wszystko jeszcze jest made in China? Nigdzie nie czuję siebie bardziej niż tutaj. Wśród śląskiej godki, będącej egzotycznym tworem na tle Polski, tak bliskiej memu sercu, która wraca do łask i na śląskie ulice!
To, co powstało przed milionem lat, inspiruje tutejszych artystów do tworzenia śląskiego designu. Węgiel odkrywa się na nowo tworząc z tego czarnego złota kosmetyki, co zrobiła Marta Frank pod postacią marki Sadza Soap, a Roma Skuza i Bogna Polańska otworzyły pracownię Bro.Kat, gdzie tworzą węglową biżuterię, przestrzeń i przedmioty nawiązujące do kruchego, czarnego tworzywa. Twórcy wskrzeszają śląską wielokulturowość i śląską godkę. Tworzą ubrania pozwalające wyróżnić się w tym zglobalizowanym świecie. Piszą książki po śląsku i o Śląsku. Zobaczcie tylko na ogrom pięknych rzeczy w Gryfnie.
Szlak kulinarny Śląskie Smaki
Produktów made in Silesia, a tym samym lokalnych tożsamości można, a nawet trzeba, poszukiwać również w regionalnej kuchni. Znalezienie lokalu z tradycyjną regionalną kuchnią nie jest trudne, bo oto właśnie tutaj powstał jeden z pierwszych w Polsce szlaków kulinarnych Śląskie Smaki. Rolada z kluskami i modrą kapustą należą się Wam po tak intensywnym zwiedzaniu jak górnikowi po całym tygodniu na szychcie. Znajdziecie ją m.in. na terenie Muzeum Śląskiego, w byłej przestrzeni poprzemysłowej, która dziś wspaniale łączy tradycję i nowoczesność w postaci restauracji Moodro.
Żebyście jednak nie pomyśleli, że na roladzie kończą się śląskie maszkety! Tych jest całe mnóstwo, więc nie możecie poprzestać na jednej wizycie na Śląsku. Ajntopf, krupniok, oberiba, parzybroda, kozibroda, wodzionka, chcachor szałot… Przyznaję, sama nie znam jeszcze chyba połowy, takie to bogactwo! Szlak Śląskich Smaków to absolutnie obowiązkowe punkty do równoczesnego doświadczania ze śląskimi atrakcjami ze Szlaków Zabytków Techniki i nie tylko. Moim osobistym hitem śląskim smaków jest niepodrabialna moczka. Nie da jej się przyrządzić dwa razy tak samo. W każdym domu smakuje inaczej i ma się na nią ochotę tylko w trakcie świąt. Najlepsza, wiadomo, od własnej mamy, a przygotowuje się ją z czerstwego wytrawanego piernika wypiekanego tylko na Śląsku i tylko w okresie bożonarodzeniowym. Absolutnie śląski smak.
Głosuj na województwo śląskie!
Kocham tę różnorodność mojego regionu. Kocham nieprzetłumaczalność śląskich wyrazów, tak dobrze oddających złożoność i magię tego miejsca. Jest tutaj, u nas w Śląskiem, wszystko to, czego szukamy w krainach odległych. Powiew świeżości. Nieoczywistość, złożoność, zachwyt, kultura i sztuka. Tak wiele mogłabym o Śląsku napisać, ale muszę przyznać, że rzeczy te są nie do opowiedzenia. Do zobaczenia, skosztowania, usłyszenia, doświadczenia. Przyjeżdżajcie! I zaglądajcie na bloga, Facebooka i Instagrama, po relacje z kolejnych części mojej podróży po moim województwie. Po miejsca soczyście zielone, pachnące, skarby architektury drewnianej, poranki nad jeziorami i zachody słońca pośród najpiękniejszych gór. Do zobaczenia!
Jeśli spodobał Ci się mój materiał GŁOSUJ i podaj materiał dalej, aby Śląskie mogło wygrać! Głosować można codziennie (!) na stronie Turystycznych Mistrzostw Blogerów („Zagłosuj” z prawej części strony). Bardzo na Wasze wsparcie liczę i dziękuję! 🙂
Głosuj na mnie i województwo śląskie
Wpis powstał we współpracy ze Śląską Organizacją Turystyczną w ramach Turystycznych Mistrzostw Blogerów organizowanych przez Polską Organizację Turystyczną, w których reprezentuję moje województwo śląskie.
Czy do kopalni Guido można przyjść z ulicy na zwiedzanie?
Wskazana jest wcześniejsza rezerwacja, ale byliśmy świadkami, jak jedna rodzina kupowała bilet godzinę przed wejściem na trasę. 🙂
Polecam też Zabytkową Kopalnię Srebra 🙂
Byłam w EC Szombierki w ramach industriady . Przykro patrzeć, że niewiele dzieje się z tym obiektem. Scena i ta duża sala to wymarzone miejsce na świetne koncerty, a cały obiekt choćby na unikalny w skali Europy nowoczesny hotel, restauracje. Przecież to tak blisko dużych miast. Oby coś zrobili dla rozwoju tego miejsca.
Magiczne miejsca, dziękuję za ten tekst. Mieszkałam w Katowicach 30 kilka lat temu…
Bylam w kopalni guido kilka lat temu. Przezycie wyjatkowe, co ciekawe znacznie bardziej interesujaco niz w bardziej znanej trasie gorniczej w czeskiej Ostrawie.
Czy osoba bardzo wysoka pokona te trasy górnicze , czy będę musiał cały czas być zgarbiony? 😀
Są miejsca, kiedy trzeba się schylać. Pytanie – co to znaczy osoba bardzo wysoka? 🙂 Zresztą chyba najlepiej przedzwonić albo napisać na FB do Guido.