O wyjątkowości Wysp Owczych pisałam już nie raz, pokazując m.in. Fugloy, na której niemal nie spotkaliśmy żywej duszy, czy Mykines plasujące się na podium w moim prywatnym rankingu najpiękniejszych miejsc na świecie. W dzisiejszym wpisie przyszedł zaś czas na stolicę archipelagu i okoliczne dwa miejsca, które odwiedzić przy okazji wizyty w Tórshavn koniecznie trzeba. Zapraszam na wspólny spacer!
***
Spis treści
Tórshavn – najmniejsza stolica świata?
Na jednej z pocztówek znalezionej w Tórshavn, stolicy Wysp Owczych, znalazłam podpis oznajmiający, że miasto to jest najmniejszą stolicą świata. To małe kłamstewko nie ma nawet odzwierciedlenia na tle Europy, ale jest w pełni wybaczalne. No bo cóż to za stolica bez zakorkowanych ulic, napierających przechodniów, pędzących samochodów, miarowego rytmu wystukiwanego przez obcasy?
Z ledwie jedną galerią handlową, uniwersytetem, trzema skrzyżowaniami z sygnalizacją świetlną, których doliczył się Maciek z Farerskich kadrów, uroczymi domkami i… porośniętym trawą parlamentem. Choć Tórshavn najmniejsze nie jest, wcale nie musi prześcigać się z innymi w rankingach, by uznać je za absolutnie wyjątkowe i wymykające się standardowym wyobrażeniom o stolicach świata.
Nazwa miasta Tórshavn pochodzi od Thora, nordyckiego boga piorunów odpowiedzialnego za zsyłanie deszczu. Położone na centralnie ulokowanej wyspie Streymoy, największej i najbardziej zaludnionej, stanowi kulturowe i gospodarcze serce archipelagu.
Co zobaczyć w Torshavn?
W Thorshavn można odwiedzić m.in. dom słynnego farerskiego pisarza Wiliama Heinesena, jedyny katolicki kościół na Wyspach Owczych, Dom Nordycki, będący najnowocześniejszym budynkiem w kraju i Muzeum Historii Naturalnej. Można, a nawet trzeba wdrapać się na broniący przed atakiem piratów fort Skansin, zobaczyć farerską wersję Śniadania na trawie w wydaniu Edwarda Fuglø w Listasavn Føroya oraz zobaczyć z perspektywy promu na Nolsoy wspominany parlament Wysp Owczych.
Przede wszystkim jednak trzeba w Tórshavn rozsmakować się w rabarbarowym piwie, rzucić ukradkowe spojrzenie na przydomowe ogródki, w którzym Farerczycy rozkładają leżaki, by w słoneczny dzień, przy 15°C, opalać się na werandzie i wyłapywać smaczki farerskiej codzienności.
Można też, śladem Marcina Michalskiego i Macieja Wasielewskiego oraz ich 81:1. Opowieści z Wysp Owczych, udać się do starej portowej pijalni piwa Tórsholl, u zbiegu ulic Heinasonargøta i Dr. Jacobsensgøta i spróbować wtopić się w bytujące tam towarzystwo. Spotkałam tam człowieka, który spełnił moje wyobrażenie postaci, z którą rozmowę ucięli sobie Autorzy:
Pod drzwiami wyczekuje wyraźnie strudzony mieszkaniec Tórshavn, na oko czterdziestolatek. Jest niedziela, zapomniał, że tego dnia, wszystkie puby są nieczynne. Ma za co pić. Jest rybakiem, przed piętnastoma laty ożenił się z bogatą Norweżką.
– Dlaczego pijesz?
– Bo jestem nieszczęśliwy – odpowiada bezbłędną angielszczyzną.
– Dlaczego jesteś nieszczęśliwy?
– Bo żyjemy coraz szybciej, a ja – tu bierze oddech – powoli przestaję nadążać…
Kirkjubøur – historyczna osada Wysp Owczych
Niespełna pół godziny jazdy od Tórshavn znajduje się niezwykła wioska Kirkjubøur. To właśnie w tej niewielkiej osadzie stoi prawdopodobnie najstarszy stale zamieszkiwany drewniany dom na świecie! Na tym jednak rewelacje się nie kończą. Dom, będący pierwotnie biskupią rezydencją, od XVI wieku zamieszkiwany jest nieprzerwanie przez 17 pokolenie rodziny Paturssonów, mającej niebagatelne znaczenie dla losów Wysp Owczych i Farerów.
To w ich domu rozkwitały idee separatystyczne mające na celu wyzwolenie się spod buta Danii. To tutaj na świat przyszła pierwsza farerska feministka, która w wydawanym przez siebie czasopiśmie zachęcała kobiety do zerwania ze skrajnie konserwatywnym i opartym na patriarchacie modelem społeczeństwa. Wreszcie to tutaj urodził się Trondur Patursson, jeden z największych, wciąż żyjących artystów Wysp Owczych.
Znak charakterystyczny? Czupryna i broda, skrywające wysmaganą wiatrem twarz, a poza tym miłość do sztuki, której ślady można znaleźć w różnych zakątkach Wysp Owczych. Artysta szczególnie umiłował sobie tworzenie instalacji i rzeźb wykonywanych ze szkła.
Na Wyspach Owczych śladów twórczości Paturssona nie trzeba szukać daleko. Podczas naszego pobytu, już na lotniskowej hali można było rozpoznać charakterystyczne witraże w kształcie ptaków. Poza artystyczną pasją Trondura, wyróżnia go również miłość do podróży. Jak na poszukiwacza przygód przystało, inspiracje płyną do niego prosto z morza, na którym spędził długie lata. Organiczne kształty, nerwowe szarpnięcia pędzla nurzanego w intensywnych, często błękitnych barwach to znak rozpoznawczy artysty.
W Kirkjubøur, nieopodal domu Paturssonów podziwiać można wykonaną przez Trondura bramę prowadzącą do kościóła św. Olava z 1111 roku. To w nim znajduje się niesamowity obraz jego pędzla, o którym wspomniałam już w tekście poświęconym mojemu ukochanemu Mikinesowi. Zestawienie ekspresjonistycznego płótna z ascetycznym wnętrzem kościoła św. Olava wywarło na mnie niesamowite wrażenie.
Nie wspomniałam jednak, że porcja wrażeń w tej maleńkiej osadzie czeka na przybysza od razu po wejściu na jej teren. A jest to spotkanie z kudłatymi, rudymi, rogatymi potworami! Mała to odmienność względem łagodnych, choć płochliwych owiec, sadzających susy w obawie przed spotkaniem z człowiekiem.
Kudłate byczki, szkocka rasa wyżynna, gotowe są do nagłej konfrontacji, wzniesienia kopytem kurzu, które to w tych warunkach może co najwyżej poślizgać się na mokrej trawie i ruszenia na przeciwnika! Pewnie było to tylko moje wyobrażenie, ale – musicie przyznać – spojrzenie to jest pełne szaleństwa i nieprzewidywalności!
Kilka kroków od pastwiska mieści się była siedziba diecezji farerskiej, średniowieczna katedra św. Magnusa z 1300 roku, której budowy nigdy jednak nie ukończono. Ogołocone mury pozostawiły we mnie lekki niedosyt, który szybko zniknął zaspokojony przez skarby, które podziwiać można w domu Paturssonów. Część budynku zagospodarowali oni na muzeum udostępnione do zwiedzania turystom! A w nim prawdziwe cuda, pamiątki i antyki skupione w kilku pomieszczeniach, z czego jedno z nich pochodzi z XI wieku.
Magia, którą dopełnia znakomity przykład farerskiego zaufania. Żaden z Paturssonów nie czeka bowiem na Was na wejściu z biletomatem, a w zamian za to postawiono skrzyneczkę, do której wrzucacie datek na rzecz utrzymania tego niezwykłego domu.
Nolsoy – jeden dzień na malutkiej wyspie
Muszę niechlubnie przyznać, że 20 minut spędzonych na kolebiącym statku jest maksymalnym czasem, który nie powoduje u mnie walki z samą sobą, bladością i rozchuśtaną zawartością wnętrzności. 20 minut zaś wystarczy, aby z Tórshavn przenieść się na sąsiędnią wyspę Nolsoy.
Znajduje się tam niezwykła brama z kości kaszalota otwierająca wejście do osady oraz 11-kilometrowy szlak wiodący do latarni Borðan i na szczyt Eggjarklettur. My jednak za główny cel wizyty obraliśmy sobie koncert w Maggie’s. Niestety bilety rozeszły się w ekspresowym tempie, więc musieliśmy obejść się smakiem. Na Nolsoy czekała na nas jednak jeszcze jedna atrakcja – łódź farerskiego bohatera!
Diana Victoria i Ove Joensen
Jak donoszą autorzy 81:1. Opowieści z Wysp Owczych, na Nolsoy wychował się słynny marynarz Ove Joensen. Pewnego dnia, wysłany przez matkę po chleb, spotkał po drodze człowieka, który zaproponował mu pracę na jachcie. Nie zdążył poinformować matki, że wyjeżdża. Wrócił po 10 miesiącach odbywając rejs prawdopodobnie po Nowej Funlandii.
Nie tym jednak zasłynął i zaskarbił sobie sympatię ludu. Ove jako pierwszy podjął się wyczynu samotnego dotarcia z Wysp Owczych do Kopenhagi! Udało się i po 41 dniach oraz przebytych 1700 km na swojej Dianie Victorii, dobił do duńskiego lądu stając się opiewanym i wyczekiwanym przez tłumy Duńczyków i Farerów bohaterem, marynarzem i poszukiwaczem przygód.
Niestety, Ove zginął tragicznie pochłonięty przez Morze Norweskie. Mimo odbycia licznych odelgłych wypraw, dokonał żywota w znajomych sobie wodach nieopodal wyspy Eysturoy. Pijany wypadł za burtę.
Dziś jednak pamięć o Ove jest wciąż żywa. Niezwykle podniosła chwila towarzyszyła nam podczas otwierania hangaru z Dianą Victorią. O klucz można na Nolsoy poprosić w informacji turystycznej będącej jednocześnie przyjemną kawiarnią. Młoda Dunka, spędzająca akurat pierwszy dzień w pracy, nie dość, że wyszperała go z czeluści szuflady, to jeszcze znalazła osobę posiadającą klucz do pobliskiego kościoła.
Przemiły, choć niezwykle powściągliwy w słowach Farer okazał się być organistą i oprowadził nas po wnętrzu świątyni z przepięknymi morskimi akcentami. Wspaniałe zwieńczenie dnia na kolejnym farerskim krańcu świata.
Tórshavn, Nolsoy, Kirkjubøur – informacje praktyczne
Torshavn – gdzie nocować w jednej z najdroższych stolic świata?
Hoteli jest niewiele i jeśli nie zadbacie o wcześniejszą rezerwację, to nawet mimo wygórowanych cen (około 800-1000zł za pokój), możecie mieć problem ze znalezieniem miejsca. Listę dostępnych pokoi na booking.com znajdziecie tutaj.
Najlepszym rozwiązaniem jeżeli chcecie spać pod dachem, a nie na polu namiotowym, będzie airbnb. Z miesiąca na miesiąc rośnie ilość wynajmowanych pokoi i w tym momencie jest już ich około 300! To ogromna ilość jak na tak niewielką stolicę. Ceny za pokój dwuosobowy rozpoczynają się od około 200zł.
100PLN ZNIŻKI NA AIRBNB
Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta na airbnb, możesz skorzystać z naszego polecenia i łatwy sposób otrzymać aż 100zł zniżki na pierwszą rezerwację o wartości minimum 300zł. Wystarczy, że zarejestrujesz się poprzez nasz link partnera.
Alternatywą jest pole namiotowe. Z campingów na Wyspach Owczych mamy bardzo dobre wspomnienia, ale w tym nie spaliśmy, a opinie w internecie nie są szczególnie dobre. Pamiętajcie też, że do Torshavn w kilkadziesiąt minut dojedziecie z wielu innych zakątków Wysp Owczych. Noclegu możecie zatem szukać gdzieś dalej. Spotykaliśmy osoby, które całą podróż spędzały w jednym miejscu i wszędzie dojeżdżały wypożyczonym autem. Jednym z takich miejsc może być Hostel Giljanes.
Restauracje w Torshavn
Przykładowe menu degustacyjne w jednej z lepszych restauracji w mieście kosztuje 590 koron, czyli około 340zł. Ceny na Wyspach Owczych należą do jednych z najwyższych w Europie, czego doświadczyliśmy głównie w restauracjach. Te z kuchnią tradycyjną mają bardzo wysokie ceny, z kolei tańsze serwują niskiej jakości fastfood lub pizzę. Nie udało nam się znaleźć żadnego relatywnie tańszego miejsca z kuchnią lokalną.
Na łososia lub stek możemy polecić Angus Steakhouse (70-120zł za drugie danie). Zawsze zostaje też któryś z fish and chips albo, co według nas jest świetnym rozwiązaniem, liofilizaty wzięte z Polski.
Jak dostać się na Wyspy Owcze?
Odsyłamy do naszego poradnika: Jak dotrzeć na Wyspy Owcze? Loty, transport na miejscu i.. helikoptery! Aktualne promocje lotnicze na Faroje sprawdzicie z kolei tu.
Dojazd do Kirkjubour
Do Kirkjubour dojedziecie bezpłatnym, choć rzadko kursującym autobusem miejskim. Rozkład jazdy linii 5 znajdziecie tutaj.
Nolsoy – prom, bary i trasa do latarni
Promy z Thorshavn na Nolsoy kursują kilka razy dziennie według tego rozkładu. Zdecydowana większość osób przypływa tu na jeden dzień aby udać się na trekking do latarni (około 2-3 godziny w jedną stronę), czy przyjść na koncert do baru Maggie’s. Na Nolsoy możecie przenocować m.in w jednym z dwóch domów dostępnych na airbnb lub na prowizorycznym polu namiotowym. Świetny klimat oprócz Maggie’s ma kawiarnia będąca jednocześnie informacją turystyczną.
Torshavn ma w sobie to co wiele miasteczek w Norwegii, klimat Północy nie to podrobienia.